piątek, 22 marca 2013

Jeszcze przed wakacjami

Mała zagadka z kuchni portugalskiej, Randburg - marzec 2013

Jak patrzę na swoje posty to trochę się dziwię.  Czy ja rzeczywiście żywię się wyłącznie kuchnią chińską i portugalską.  Chyba ostatnio tak wychodzi.   Bo jak mam na coś ochotę to trafiam albo do knajpy azjatyckiej albo na steka, albo do portugalskiej.

I wczoraj również.  Kiedyś J. zaciągnął nas w to zadziwiające miejsce przy Beyers Naude Drive.  Pojedziesz dalej - zaczynają się prawdziwe slumsy.  A tu dość nędzne centrum handlowe, tylko z daleka widać napis Moz-Am-Bik Restaurant.  Pojechałem tam specjalnie znęcony jedną rzeczą, a oto i ona:

No chyba widać co to jest?  Jeśli jeszcze nie wiecie to musicie doczytać do końca.

Po takiej przystawce znęcił mnie kurczak. Mimo, że baby to wiadomo było, że całego nie dam rady.  Ale przecież nie muszę się następnego dnia męczyć w stołówce MTN.  Zabiorę połówkę ze sobą i będzie świetny lunch.  Więc i tak zrobiłem.  Zasadniczo kurczak to nie jest moje ulubione danie.  Ale ten pieczony "na aniołka" zaledwie 20 minut zachował całą soczystość mając jednocześnie pysznie przypieczoną skórkę.  Podany z sosem Zambeziana - mleczko kokosowe, bardzo gęste, z dodatkiem cytryny i chili.  Ostre, słodkawe, dobre, bardzo dobre.  I na następny dzień na zimno również.  Upaćkałem się nieziemsko obgryzając kości, ku uciesze bawiących się wkoło gromadek dzieci (RPA miała wczoraj wolne i wszędzie mnóstwo ludzi, dobrze, że mogłem zrobić sobie dwugodzinną przerwę).

Na plus trzeba im też zapisać, że jako dodatek można dostać warzywa z grila. Chrupkie, jak trzeba. Poziom wyrzutów sumienia spada.

Odpowiadając na pytania co to za danie - proste - kalmary z kiełbasą w sosie z białego wina ze słodką cebulą i kolendrą.  Jak przydatna była bułka do wessania całego sosu.  Uzależniające.

 A już pojutrze wakacje - nurkowanie w Mozambiku :)  Więc oczywiście kuchnia jaka - portugalska!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz