Buger Bar na Olkuskiej - najlepszy hamburger w Warszawie, marzec 2013
Pierwszy, a wciąż najlepszy
Dziś wyszło piękne słońce więc właściwy moment na zjedzenie hamburgera przy stoliku na zewnątrz.
Lubi się narzekać, że to miejsce jest sideliskiem hipsterów i zadarty nos to główna oferta. Jednak pomija się przy tym najważniejsze - sensem istnienia hamburgerowni jest serwowanie znakomitych hamburgerów. I właśnie te zadanie Burger Bar wypełnia znakomicie.
Zamówiłem mój ulubiony wybór - podwójny hamburger (26zł):
Dwa soczyste kawałki mielonej wołowiny, idealnie przyprawione i wysmażone (teraz na gazowym grillu) w stopniu jaki lubisz najbardziej. Tego nie da się opisać - to trzeba spróbować i jeśli odróżnia się dobre mięso od przeciętnego to pozostanie się mu wiernym. Również bułka jest delikatna i nie osadza się kluchą w żołądku.
Trzeba czekać, czasem długo, napoje są beznadziejne, żuliki-złomiarze siedzą na murku obok, podjeżdżają wypasione fury, chłopaki obsługujące raczej burkliwe - i co mnie to obchodzi?! Smak hamburgera jest najważniejszy. To obowiązkowy punkt na mapie moich wędrówek po Warszawie - nawet ścieżka rowerowa wzdłuż Puławskiej kończy się dokładnie tutaj ;)
Pierwszy, a wciąż najlepszy
Dziś wyszło piękne słońce więc właściwy moment na zjedzenie hamburgera przy stoliku na zewnątrz.
Lubi się narzekać, że to miejsce jest sideliskiem hipsterów i zadarty nos to główna oferta. Jednak pomija się przy tym najważniejsze - sensem istnienia hamburgerowni jest serwowanie znakomitych hamburgerów. I właśnie te zadanie Burger Bar wypełnia znakomicie.
Zamówiłem mój ulubiony wybór - podwójny hamburger (26zł):
Dwa soczyste kawałki mielonej wołowiny, idealnie przyprawione i wysmażone (teraz na gazowym grillu) w stopniu jaki lubisz najbardziej. Tego nie da się opisać - to trzeba spróbować i jeśli odróżnia się dobre mięso od przeciętnego to pozostanie się mu wiernym. Również bułka jest delikatna i nie osadza się kluchą w żołądku.
Trzeba czekać, czasem długo, napoje są beznadziejne, żuliki-złomiarze siedzą na murku obok, podjeżdżają wypasione fury, chłopaki obsługujące raczej burkliwe - i co mnie to obchodzi?! Smak hamburgera jest najważniejszy. To obowiązkowy punkt na mapie moich wędrówek po Warszawie - nawet ścieżka rowerowa wzdłuż Puławskiej kończy się dokładnie tutaj ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz