Kisaku, restauracja japońska - Dubaj, 08 kwietnia 2013 (JUŻ NIE ISTNIEJE)
Kuchnię japońską lubię po prostu bardzo. Niestety niewiele mam okazji by spróbować jedzenia japońskiego wyższej klasy. Najbliżej nas to chyba w Duesseldorfie, gdzie w bocznych uliczkach gnieżdżą się fantastyczne restauracyjki jak np. Hyuga (płatność tylko gotówką).
No ale do Duesseldorfu nie wybieram się, więc skorzystałem z okazji zjedzenia japońszczyzny w Dubaju. Dzięki Time Out wybrałem Kisaku tuż obok Hiltona więc nie musiałem jechać taksówką. Dania japońskie dobrze dzielić, bo wtedy więcej się spróbuje, oczywiście pod warunkiem, że pozycje z menu są dostępne, co akurat w Kisaku było największym problemem.
Na początek miałem ochotę na kinpira czyli duszony łopian (?) ale oczywiście nie było, więc musieliśmy zmienić na tuńczyka ze sfermentowaną soją.
Był to niezbyt udany eksperyment - tuńczyk bez zarzutu, ale soja raczej bez smaku i wbrew temu co oczekiwałem kompletnie niesłona.
Na wszelki wypadek trzeba wziąć sushi i to zrobiłem. Świetny pomysł, bo sushi znakomite - grube kawałki świeżej ryby, zwięzły ryż nie przekwaszony i nie przesłodzony. Szczególnie dobrze smakowały przegrzebki i hummur (lokalna ryba) nieco tłustsza podana z tartym imbirem.
Zresztą yellowtail też był znakomity, zwięzły i soczysty. Szkoda, że nie mieli tłustego tuńczyka.
Najfajniejszym daniem był dorsz pieczony ze słodkim miso.
Dorsz jest wyjątkowo trudną rybą bo przetrzymanie go przez chwilę dłużej gwarantuje nam wióry. Ale w Kisaku dopilnowano, by był w pełni upieczony, ale soczysty, morsko-słodki z interesująco tłustą skórką, do zagryzienia łodyga imbiru, trawa morska i tarta rzodkiew. Do kompletu przydałoby się jeszcze jakieś warzywo, ale miejsca już brakowało.
Spróbowałem też sałatki sashimi wziętej przez V. gdzie na drobno posiekanej kapuście i cebulce podano plastry świeżej ryby z sosem, moim zdaniem lekko zbyt majonezowym, choć interesująco musztardowym. Posypane orzechami i przypieczonymi płatkami czegoś - nie wiem, migdała czy churpkiego ciasta. Całość ciekawa, choć ja musiałem wyrzucić cebulę.
W sumie doświadczenie nie tanie - głównie cenę podbija sushi, średnio, 20AED za sztukę (18zł), dorsz ponad 100AED, ale warte swoich pieniędzy. A na następny raz dostałem 20% zniżkowy kupon, mam nadzieję z niego skorzystać.
Kuchnię japońską lubię po prostu bardzo. Niestety niewiele mam okazji by spróbować jedzenia japońskiego wyższej klasy. Najbliżej nas to chyba w Duesseldorfie, gdzie w bocznych uliczkach gnieżdżą się fantastyczne restauracyjki jak np. Hyuga (płatność tylko gotówką).
No ale do Duesseldorfu nie wybieram się, więc skorzystałem z okazji zjedzenia japońszczyzny w Dubaju. Dzięki Time Out wybrałem Kisaku tuż obok Hiltona więc nie musiałem jechać taksówką. Dania japońskie dobrze dzielić, bo wtedy więcej się spróbuje, oczywiście pod warunkiem, że pozycje z menu są dostępne, co akurat w Kisaku było największym problemem.
Na początek miałem ochotę na kinpira czyli duszony łopian (?) ale oczywiście nie było, więc musieliśmy zmienić na tuńczyka ze sfermentowaną soją.
Był to niezbyt udany eksperyment - tuńczyk bez zarzutu, ale soja raczej bez smaku i wbrew temu co oczekiwałem kompletnie niesłona.
Na wszelki wypadek trzeba wziąć sushi i to zrobiłem. Świetny pomysł, bo sushi znakomite - grube kawałki świeżej ryby, zwięzły ryż nie przekwaszony i nie przesłodzony. Szczególnie dobrze smakowały przegrzebki i hummur (lokalna ryba) nieco tłustsza podana z tartym imbirem.
Zresztą yellowtail też był znakomity, zwięzły i soczysty. Szkoda, że nie mieli tłustego tuńczyka.
Najfajniejszym daniem był dorsz pieczony ze słodkim miso.
Dorsz jest wyjątkowo trudną rybą bo przetrzymanie go przez chwilę dłużej gwarantuje nam wióry. Ale w Kisaku dopilnowano, by był w pełni upieczony, ale soczysty, morsko-słodki z interesująco tłustą skórką, do zagryzienia łodyga imbiru, trawa morska i tarta rzodkiew. Do kompletu przydałoby się jeszcze jakieś warzywo, ale miejsca już brakowało.
Spróbowałem też sałatki sashimi wziętej przez V. gdzie na drobno posiekanej kapuście i cebulce podano plastry świeżej ryby z sosem, moim zdaniem lekko zbyt majonezowym, choć interesująco musztardowym. Posypane orzechami i przypieczonymi płatkami czegoś - nie wiem, migdała czy churpkiego ciasta. Całość ciekawa, choć ja musiałem wyrzucić cebulę.
W sumie doświadczenie nie tanie - głównie cenę podbija sushi, średnio, 20AED za sztukę (18zł), dorsz ponad 100AED, ale warte swoich pieniędzy. A na następny raz dostałem 20% zniżkowy kupon, mam nadzieję z niego skorzystać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz