niedziela, 28 kwietnia 2013

Czy dla 8zł warto robić klienta w ch...?

Monte i Vino - Sopot 27 kwietnia 2013

Jaka jest godziwa marża na wodzie?  Z pewnością taka, którą klient jest gotów zapłacić, ale czasem trzeba się zastanowić czy naprawdę warto ładować klienta w ch... dla 6 czy 8 złotych?  Jeśli ktoś sprzedaje w knajpie butelkę Cisowianki, ok Cisowianki Perlage, takiej luksusowej za 1,50zł z 500% marżą to ma gruby narzut.  Ale jeśli sprzedaje ją z 1000% marżą, czyli rząda za butelkę 700ml zwykłej polskiej wody 16zł, to jest po prostu naciągaczem.

I niezależnie jak dopracowane będą jego dania i niezłe wino, to w moich oczach pozostaje naciągaczem spod egipskich ruin.  Czy kupując wodę od takiego Araba w Egipcie czujemy się oszukani?  Tak - i tak samo czuję się jako były klient Monte i Wino.  Rozumiem, że w Sopocie uważa się, że Warszawka wszystko łyknie i ją stać.  Więc rżnimy jeleni jak można i na czym można.  Dorobimy się fortuny ze te dodatkowe 8zł (może nawet 6zł bo pewnie nawet 10zł za butelkę oburzenia by nie wywołało) - tak niecałe 3% rachunku.  Już możemy liczyć zera na koncie.

Po czymś takim mam ochotę namawiać do bojkotowania miejsca, której poza tym jest całkiem przyzwoite.  Ale wspieranie cwaniaczków uważam za niemoralne.

Chwali się winem i jak się lepiej na półkach pogrzebie to poniżej 100zł da się znaleźć niezłe. Portugalska Głowa Byka (Cabeca de Toiro) to solidne wino z Tejo, zbudowane na Tourgia Nacional, mocno taninowe, ale i z dużą dawką owoców.  Adze bardzo smakowało, dobrze komponowało się z serem i grzybami.  Przydało by mu się jeszcze poleżeć z rok lub dwa by taniny złagodniały, z drugiej strony nie wiem jaki czas życia ma to wino z 2008r. Ale 97zł to w miarę porządna cena - choć w Portugalii w knajpie 25Eur za takie wino by mnie oburzyło.  Jesteśmy jednak w Sopocie.

Tak z serem, bo na przystawkę Aga wzięła taką oto cykorię z gorgonzolą:
ja zaś carpaccio wołowe z truflą, do którego nie wiem po co dodano suszonych pomidorów.  Ich smak zdecydowanie kłócił się z truflą, ale wyjadłem je najpierw i problemu nie było.
Drugie, to ja wspomniałem papardele z borowikami oraz u mnie ogromna porcja risotto frutti di mare.  Bardzo dobre (choć znowu ten suszony pomidor mocno dominował), ale zwierzaków obficie, akuratnie zrobione.

Jeszcze na koniec kawa i po kieliszeczku świetnego LBV (Late Bottled Vintage) Porto.

Dotychczas było super, szczególnie, że w MiW siedzi się wygodnie, na fotelowych krzesłach, niespiesznie, nawet jeśli w koło ostry gwar (miejsce jest pełne).  No i pojawia się rachunek z taką bandycką Cisowanką i już nie czujesz się klientem, ale małym ch... z Warszawy, którego należy ogolić do zera i zarobić krocie na sprzedaży mu wody.  Pewnie warto...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz