niedziela, 11 stycznia 2015

Mam mieszane uczucia

Pasta i ... - Warszawa, styczeń 2015

Gdzie? Warszawa, na Odolańskiej
Co? Pasta i Basta
I jak? No nie wiem - chyba dobrze
Co szczególnie? Ciekawą koncepcją jest trio pasty
Za ile? 100zł trzy dania z kieliszkiem wina - ale to było we dwoje

Nie daję widelca, bo nie jestem do końca przekonany czy się należy. Obiad w Pasta i Basta był przyjemny, ale mam jakieś mieszane uczucia - mi smakowało, ale obiektywnie... zresztą może opowiem po kolei.

W sobotnie popołudnie, pogoda okropna, jestem akurat z córą w Iluzjonie i coś wartoby zjeść. Córa chce makaron - pada na Pasta i Basta. Jakoś dowlekliśmy się przed całkowitym przemoczeniem, patrzę co na tablicy dnia (nieco byłem zawiedziony jak przy wyjściu zobaczyłem zupełnie inną listę - dużo ciekawszą, ale pewnie nieaktualna ;)). W oko wpadły mi policzki wołowe, bo podane bez makaronu a wprowadzam lekką dietę.

Córa ostrzyła sobie ząbki na trio makaronów:
tagliatelle z sosem truflowym, papardelle bolognese i riavioli ze szpinakiem i sosem pomidorowym - te ostatnie przypadły mi w udziale, mimo że szpinaku czuć nie było a sos pomidorowy z kawałkami pomidorów świetny. Dzieci są jednak przesądne. Zarówno tagliatelle jak i papardelle zniknęły jak sen złoty - ledwo zdołałem spróbować. Szczególnie odpowiadał mi sos truflowy - choć na śmietanie a nie na maśle, robiony z pasty truflowo-grzybowej, bardzo, bardzo dobry. Bolognese na mój gust zbyt warzywne.

Ja zaś poprosiłem o policzki z pęczakiem i do tego była sałatka z ogórków i cebuli. Mocno się wahałem bo takaż sałatka nieodłącznie kojarzyła mi się z moją zmorą na stołówce szkolnej - z gulaszem z kaszą. Ale przełamałem opór i dostałem:
Tu muszę przyznać naszły mnie wątpliwości. Jak powinny być zrobione policzki wołowe??? Prawie każdy odpowie - tak miękkie by rozpadały się pod widelcem, że niemal można je smarować jak masło. A w Pasta i Basta podano cztery kawałki mięsa do którego nóż był konieczny. Źle? No właśnie o to chodzi, że mi bardzo smakowało. Ja lubię wołowinę przy której używam zębów, jak czuję leciutko żujkie poprzerastane warstwy mięsa i żelowej galaretki.
Dla mnie super. Sos klasyczny, nie wprowadzający zakłóceń smakowych, do tego dobrze ugotowany pęczak. I co? Wątpliwość mam czy to że mi smakuje to wystarcza? Może tak? A może powinno być zgodnie z kanonem? Sam nie wiem, trudno ocenić takie danie.

Na pewno porcja duża i porządnie się najadłem. Zapijając przyzwoitym Primitivo po 14zł za kieliszek.

Córcia zakąsiła jeszcze panna cotta (creme brulee nie było :() z dużą ilością polewy truskawkowej:
Klasyka gatunku. Ja wypiłem świetne espresso Danesi. W sumie za stówkę (trzy makarony są o dychę droższe od innych), miła obsługa  Więc może jednak dać ten widelec???



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz