wtorek, 4 czerwca 2013

Szwedzkie eksperymenty

Smörgåstårteriet - Dalagatan 42, Stockholm, 31 maja

Czasem mam niezaprzeczalną ochotę na kulinarny eksperyment i właśnie taka żądza przygód przywiodła mnie do Smörgåstårteriet.  To chyba stosunkowo nowy lokal na Vasastan.  Więc jak już oddaliśmy się lenistwu w Hagaparken

i zrobiliśmy się głodni zaciąnąłem Agę na Dalagatan.  Z tego miejsca pamiętam Wasahof, gdzie byłem z 10 lat temu, ale chyba mnie nie zachwycił.  Smörgåstårteriet wita nas zajętymi dsignerskimi stolikami na zewnątrz, przy których sączą wino i grzeją się w wieczornym słońcu garniturowcy.  W środku raczej pustawo. Zajmujemy trzeci stolik.

Menu nieco skomplikowane - do wyboru ok 10 potraw - można wybierać je pojedynczo (po 125SEK), jako zestaw czterech (za 400SEK) lub sześciu (za 550SEK).  Potrawy mają kojarzyć się z różnymi regionami Szwecji i jest jedna "wizytująca" z Niemiec.  Ja biorę cztery, sądząc że będą mikre - a żeby się najeść należy wziąć szóstkę.  Aga chce mało i bieże tylko dwie, potem trochę żałuje.

Z wyborem wina mamy lepszą zabawę.  Najpierw próbujemy zamówić Pinot Noir z Monterey, ale jak na Amerykański Pinot raczej cienkawy.  Alternatywy okazują się jeszcze gorszymi kwasiorami - zupełnie niepijalny Blaufrankisch i jakiś wynalazek z Włoch.  I już mamy z ciężkim sercem wrócić do Pinot kiedy pani przynosi czwarte wino do spróbowania - i to jest bardzo przyzwoity Hiszpan.  Fajnie kiedy są tak pozytywnie nastawieni do klienta.

Przynoszą pierwsze maleństwa - makrela z dodatkiem ogórka i jabłka, reprezentujący Bohuslan.  Wyciągamy mikroskopy i zjadamy.  Smak solonej makreli z tymi dodatkami jest super, znika w mgnieniu oka.  Do tego jest super chleb z masłem czosnkowo-rzeżuchowym, ale też w mikrej ilości.
Potem ja dostaję niemieckiego szparaga z łososiem i kremem ze szparagów
muszę przyznać, że ten podmarynowany szparag, to chyba najlepszy jaki jadłem w życiu

Potem wjeżdżają główne - Agi gotowany na parze kawałeczek dorsza w wywarze z pianką i zielonym szparagiem z Gotlandii a mój zestaw kiełbaski z kurczaka z truflą, smardzami, boczkiem i smażonym kalafiorem z Uppland
Potem już tylko rożki wypełnione foie gras z maleńkim akcentem lukrecji, takoż z Uppland. Super deser jak dla mnie.

W sumie wrażenia kulinarne ciekawe, choć chyba starzeję się i potrzebuję czegoś solidniejszego na ząb.

Jeszcze wieczorem, jak już zapadał zmrok (czyli po 23:00) wpadliśmy do włoskiego baru Il Tempo na Sodermalm i uraczyliśmy się wyborem win na szklanki zagryzając włoskimi wędlinami.  I nie wiem czy nie było fajniej ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz