Smörgåstårteriet - Dalagatan 42, Stockholm, 31 maja
Czasem mam niezaprzeczalną ochotę na kulinarny eksperyment i właśnie taka żądza przygód przywiodła mnie do Smörgåstårteriet. To chyba stosunkowo nowy lokal na Vasastan. Więc jak już oddaliśmy się lenistwu w Hagaparken
i zrobiliśmy się głodni zaciąnąłem Agę na Dalagatan. Z tego miejsca pamiętam Wasahof, gdzie byłem z 10 lat temu, ale chyba mnie nie zachwycił. Smörgåstårteriet wita nas zajętymi dsignerskimi stolikami na zewnątrz, przy których sączą wino i grzeją się w wieczornym słońcu garniturowcy. W środku raczej pustawo. Zajmujemy trzeci stolik.
Menu nieco skomplikowane - do wyboru ok 10 potraw - można wybierać je pojedynczo (po 125SEK), jako zestaw czterech (za 400SEK) lub sześciu (za 550SEK). Potrawy mają kojarzyć się z różnymi regionami Szwecji i jest jedna "wizytująca" z Niemiec. Ja biorę cztery, sądząc że będą mikre - a żeby się najeść należy wziąć szóstkę. Aga chce mało i bieże tylko dwie, potem trochę żałuje.
Z wyborem wina mamy lepszą zabawę. Najpierw próbujemy zamówić Pinot Noir z Monterey, ale jak na Amerykański Pinot raczej cienkawy. Alternatywy okazują się jeszcze gorszymi kwasiorami - zupełnie niepijalny Blaufrankisch i jakiś wynalazek z Włoch. I już mamy z ciężkim sercem wrócić do Pinot kiedy pani przynosi czwarte wino do spróbowania - i to jest bardzo przyzwoity Hiszpan. Fajnie kiedy są tak pozytywnie nastawieni do klienta.
Przynoszą pierwsze maleństwa - makrela z dodatkiem ogórka i jabłka, reprezentujący Bohuslan. Wyciągamy mikroskopy i zjadamy. Smak solonej makreli z tymi dodatkami jest super, znika w mgnieniu oka. Do tego jest super chleb z masłem czosnkowo-rzeżuchowym, ale też w mikrej ilości.
Potem ja dostaję niemieckiego szparaga z łososiem i kremem ze szparagów
muszę przyznać, że ten podmarynowany szparag, to chyba najlepszy jaki jadłem w życiu
Potem wjeżdżają główne - Agi gotowany na parze kawałeczek dorsza w wywarze z pianką i zielonym szparagiem z Gotlandii a mój zestaw kiełbaski z kurczaka z truflą, smardzami, boczkiem i smażonym kalafiorem z Uppland
Potem już tylko rożki wypełnione foie gras z maleńkim akcentem lukrecji, takoż z Uppland. Super deser jak dla mnie.
W sumie wrażenia kulinarne ciekawe, choć chyba starzeję się i potrzebuję czegoś solidniejszego na ząb.
Jeszcze wieczorem, jak już zapadał zmrok (czyli po 23:00) wpadliśmy do włoskiego baru Il Tempo na Sodermalm i uraczyliśmy się wyborem win na szklanki zagryzając włoskimi wędlinami. I nie wiem czy nie było fajniej ;)
Czasem mam niezaprzeczalną ochotę na kulinarny eksperyment i właśnie taka żądza przygód przywiodła mnie do Smörgåstårteriet. To chyba stosunkowo nowy lokal na Vasastan. Więc jak już oddaliśmy się lenistwu w Hagaparken
i zrobiliśmy się głodni zaciąnąłem Agę na Dalagatan. Z tego miejsca pamiętam Wasahof, gdzie byłem z 10 lat temu, ale chyba mnie nie zachwycił. Smörgåstårteriet wita nas zajętymi dsignerskimi stolikami na zewnątrz, przy których sączą wino i grzeją się w wieczornym słońcu garniturowcy. W środku raczej pustawo. Zajmujemy trzeci stolik.
Menu nieco skomplikowane - do wyboru ok 10 potraw - można wybierać je pojedynczo (po 125SEK), jako zestaw czterech (za 400SEK) lub sześciu (za 550SEK). Potrawy mają kojarzyć się z różnymi regionami Szwecji i jest jedna "wizytująca" z Niemiec. Ja biorę cztery, sądząc że będą mikre - a żeby się najeść należy wziąć szóstkę. Aga chce mało i bieże tylko dwie, potem trochę żałuje.
Z wyborem wina mamy lepszą zabawę. Najpierw próbujemy zamówić Pinot Noir z Monterey, ale jak na Amerykański Pinot raczej cienkawy. Alternatywy okazują się jeszcze gorszymi kwasiorami - zupełnie niepijalny Blaufrankisch i jakiś wynalazek z Włoch. I już mamy z ciężkim sercem wrócić do Pinot kiedy pani przynosi czwarte wino do spróbowania - i to jest bardzo przyzwoity Hiszpan. Fajnie kiedy są tak pozytywnie nastawieni do klienta.
Przynoszą pierwsze maleństwa - makrela z dodatkiem ogórka i jabłka, reprezentujący Bohuslan. Wyciągamy mikroskopy i zjadamy. Smak solonej makreli z tymi dodatkami jest super, znika w mgnieniu oka. Do tego jest super chleb z masłem czosnkowo-rzeżuchowym, ale też w mikrej ilości.
Potem ja dostaję niemieckiego szparaga z łososiem i kremem ze szparagów
muszę przyznać, że ten podmarynowany szparag, to chyba najlepszy jaki jadłem w życiu
Potem wjeżdżają główne - Agi gotowany na parze kawałeczek dorsza w wywarze z pianką i zielonym szparagiem z Gotlandii a mój zestaw kiełbaski z kurczaka z truflą, smardzami, boczkiem i smażonym kalafiorem z Uppland
Potem już tylko rożki wypełnione foie gras z maleńkim akcentem lukrecji, takoż z Uppland. Super deser jak dla mnie.
W sumie wrażenia kulinarne ciekawe, choć chyba starzeję się i potrzebuję czegoś solidniejszego na ząb.
Jeszcze wieczorem, jak już zapadał zmrok (czyli po 23:00) wpadliśmy do włoskiego baru Il Tempo na Sodermalm i uraczyliśmy się wyborem win na szklanki zagryzając włoskimi wędlinami. I nie wiem czy nie było fajniej ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz