wtorek, 11 czerwca 2013

Ileż to kosztuje kolacja w Moskwie?

Moskwa - 10 czerwca 2013

W Moskwie mieszkam w miejscu efektownym
czyli byłym hotelu Leningradskim - obecnie Hilton.  Wbrew obiegowym opiniom cena nie odbiega od tej w Londynie, Sztokholmie czy Paryżu. Oczywiście nie na turystyczną kieszeń, ale jest wiele duuużo tańszych alternatyw.

Tak swoją drogą to przerobiony na Radisson Hotel Ukraina, też jedna z "siedmiu sióstr" na brzegu rzeki Moskwy wydaje się bardziej efektowny. 

Hilton jest mniej ozdobny - bardziej Art Deco niż stalinowski barok, choć w środku akcenty mocno dekoracyjne.
Ale wracając do naszego pytania - ile kosztuje kolacja w Moskwie? Pewnie tyle ile się chce za nią zapłacić. Za uzbecką zupę z baraniną w budzie na Kryłatskom zapłacisz 80rub (8zł) za kolację w dobrej restauracji - no chyba tu nie ma ograniczeń...

Ale czy można smacznie i niedrogo zjeść na Arbacie? Pomyślmy - główny deptak Moskwy, pomnik Okudżawy, a obok:
No tak, ryczy krowa.  Czyli sieć Mu Mu - najlepsze tradycyjne jedzenie w najlepszej cenie.  Do tej pory nie rozumiem czemu u nas nie ma sieci z domowym jedzeniem? Bo właśnie to serwuje Mu Mu - tradycyjne rosyjskie dowmowe jedzenie. W cenie? - jak w Warszawie - zaraz zobaczymy moją kolację za 25zł (250rub).
Siedzę sobie na zewnątrz i zajadam patrząc na Okudżawę i tupiących ludzi. Słońce świeci - dopiero 21:00 ;)

No więc wchodząc do Mu Mu bierzemy tacę i najpierw podchodzimy do stanowiska z sałatkami - w tylu domowych sałatek naszych mam.  Ja wziąłem winegret - sałatka z buraka, groszku, marchewki, ziemniaka i kwaszonego ogórka, całość lekko zakwaszona.  Po prostu super i sycący dodatek.

Stoisko z zupami pominąłem - ale normalnie są tu cztery do wyboru w tym zupa dnia np. w poniedziałki kartoflanka. Stoisko z grillem i sushi też ;)

W daniach gorących biorę kotlet Pożarskiego - ten obtoczony w chrupkich grzankach i usmażony w głębokim tłuszczu mielony z kurczaka nie jest cudem zdrowej kuchni - ale jaki smaczny! Kruchutka panierka, a w środku soczysty kurczak, kawałki mięsa - nie jakaś guma fastfoodowa. Do tego pycha kabaczek smażony z czosnkiem i odrobina warzyw.  Oczywiście wybór głównych jest dość bogaty - bywa ozorek, bitki, jest zawsze ryba i coś z kurczaka, często dobre dania z grzybami.  Miewają też (akurat nie dzisiaj ) smażone pielmeni - super z mięsem.

Popijam morsem żurawinowym - co ciut za słodkim.  Mają też kwas, ale średni, no i jak kto chce wybór piwa, wina, alkoholi, w niezłych cenach.

Wszystko świeże, duży ruch i schodzi szybko, dorabiają na bieżąco.  Stołuje tu się dużo samotnych osób, ale widziałem i panie biorące na wynos do domu kolację dla rodziny.  A na Arbacie i spore grupy młodych (w sumie można zjeść za cenę moskiewskiej kawy).

Chwalę Mu Mu - ostoję normalności i dobrego jedzenia.  Kiedy u nas zawita taka niedroga i prosta sieć?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz