Restauracja Halaszbastya - 15 Jun 2013
Gdzie tu zjeść ostatnią kolację w Budapeszcie? Dzień był potwornie gorący, łazić się nie chce, więc fajnie byłoby blisko. A może baszta rybacka - z widokiem na Dunaj? Co o niej piszą - nie ma złych recenzji - zaryzykujmy.
Siadamy na tarasie
(potem udało nam się przenieść i siedzieć bezpośrednio z widokiem).
Widok zapiera dech w piersiach - Parlament
Zamek i rzeka
Oczu oderwać nie mogliśmy.
A to co na talerzach też niezłe. Zacznijmy od przystawek - sery na trzy sposoby zamówione przez Agę
szczególnie ten głęboko smażony kozi camembert - super.
Ja na swojego jagnięcego gołąbka musiałem się naczekać, bo podobno im zleciał. Ale jak już się pojawił to zaskoczył mnie - nigdy nie spodziewałem się, że jagnięcina tak dobrze daje z kapustą.
Genialnie proste.
Na główne oboje bieżemy ryby - ja karpia
z sosem delikatnie cukiniowym, maślano-cytrynowym sosem i smażonymi zawiniątkami nadziewanymi serem z ziołami. Jakaż szkoda, że karp tak żadko gości na naszych stołach. Pyszna ryba, z chrupką skórką.
Aga świetnego łososia (powinien to być sandacz, żeby było po węgiersku) z leczo:
znikł równie szybko jak był smakowity. Ta delikatna papryka z morska rybą...
Wino braliśmy na kieliszki - Aga Cabernet Franc (niezły, ciężki, dość mocno dębowy), ja wpierw Egri - typowe, wiśniowe, a potem spróbowałem Merlota - obrzydliwy kwasior, więc wziąłem drugi kieliszek Egri.
Nieprzyjemny zgrzyt na koniec - w rachunku mamy MSU (może sie uda) - czyli szampana za 7,000HUF. Po reklamacji usunięty. Ogólnie drogo (31tys HUF już po usunięciu MSU), ale gdzież znajdziesz taki widok z dobrą kuchnią tanio?
Gdzie tu zjeść ostatnią kolację w Budapeszcie? Dzień był potwornie gorący, łazić się nie chce, więc fajnie byłoby blisko. A może baszta rybacka - z widokiem na Dunaj? Co o niej piszą - nie ma złych recenzji - zaryzykujmy.
Siadamy na tarasie
(potem udało nam się przenieść i siedzieć bezpośrednio z widokiem).
Widok zapiera dech w piersiach - Parlament
Zamek i rzeka
Oczu oderwać nie mogliśmy.
A to co na talerzach też niezłe. Zacznijmy od przystawek - sery na trzy sposoby zamówione przez Agę
szczególnie ten głęboko smażony kozi camembert - super.
Ja na swojego jagnięcego gołąbka musiałem się naczekać, bo podobno im zleciał. Ale jak już się pojawił to zaskoczył mnie - nigdy nie spodziewałem się, że jagnięcina tak dobrze daje z kapustą.
Genialnie proste.
Na główne oboje bieżemy ryby - ja karpia
z sosem delikatnie cukiniowym, maślano-cytrynowym sosem i smażonymi zawiniątkami nadziewanymi serem z ziołami. Jakaż szkoda, że karp tak żadko gości na naszych stołach. Pyszna ryba, z chrupką skórką.
Aga świetnego łososia (powinien to być sandacz, żeby było po węgiersku) z leczo:
znikł równie szybko jak był smakowity. Ta delikatna papryka z morska rybą...
Wino braliśmy na kieliszki - Aga Cabernet Franc (niezły, ciężki, dość mocno dębowy), ja wpierw Egri - typowe, wiśniowe, a potem spróbowałem Merlota - obrzydliwy kwasior, więc wziąłem drugi kieliszek Egri.
Nieprzyjemny zgrzyt na koniec - w rachunku mamy MSU (może sie uda) - czyli szampana za 7,000HUF. Po reklamacji usunięty. Ogólnie drogo (31tys HUF już po usunięciu MSU), ale gdzież znajdziesz taki widok z dobrą kuchnią tanio?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz