Dim Dim Sum - Mong Kok, Hong Kong
Już wpadałem w panikę, że przez święta nie spróbuję dim sum. A być w Hongkongu i nie jeść dimsumów to klapa ;)
Dziś rano po odwiedzeniu świątyni Tin Hau na Yau Ma Tei - taka świątynia ze skwerem wśród bloków, zawsze mnie fascynują te spiralne kadzidła:
Już wpadałem w panikę, że przez święta nie spróbuję dim sum. A być w Hongkongu i nie jeść dimsumów to klapa ;)
Dziś rano po odwiedzeniu świątyni Tin Hau na Yau Ma Tei - taka świątynia ze skwerem wśród bloków, zawsze mnie fascynują te spiralne kadzidła:
Znalazłem jedno proste miejsce na ulicy Portland - nic nadzwyczajnego, ale śniadanie być musi.
Zamówiłem oczywiście Har Kau - z krewetkami, flaki w sosie imbirowym i żeberka na parze. Jasiek wziął sticky rice i na wszelki wypadek naleśniki ryżowe z wieprzowiny (cheng fun).
Krewetki były OK, w żeberkach fajnie dawały kawałki taro, ale w sumie chyba najlepsze były flaczki, szkoda że bez kolendry
Zapłaciłem 100HKD i więcej nie było warte.
Miałem dalej niedosyt, więc gdy na Mong Kok okazało się, że słynne Dim Dim Sum jest otwarte i nie ma kolejki - natychmiast weszliśmy.
No tu jest inna mowa! Har Kau niezwykle delikatne I z pyszną, idealnie zrobioną krewetką. Ich cheng fun z wieprzowiny jest sexy ;) doprawione kolendra słodkie kawałeczki świnki (barbecue - char siu). Inny wynalazek to cheng fun z krewetką w tempurze:
Idealny z odrobiną sosu do cheng fun - sos sojowy z olejem sezamowym i kroplą octu ryżowego.
Super był bakłażan faszerowane krewetki, grilowany, podany ze słodkim sosem teryiaki. Zrobiony idealnie, rozpada się pod językiem.
Ja na koniec wziąłem ich mocno reklamowane danie, z wyglądu chyba jako afrodyzjak
Nie wiem co to. Sos o smaku grzybowo-wołowym, z kawałeczkami mięsa, to coś o konsystencji owoców morza, ale lekko grzybów, ryż z jajkiem. Może i signature dish ale ja wolałem bakłażana lub Har Kau. Ogółem naprawdę super, 140HKD, herbaty w opór. Żałowałem, że nie mam drugiego żołądka na ciąg dalszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz