Gdzie? Pallanza, nad Lago Maggiorie
Co? Il Portale
I jak? Znakomite
Co szczególnie? Specjalnością są dania rybne
Za ile? Drogo, w końcu to 1* Michelin (180 Eur z winem)
Do Pallanzzy wybraliśmy się właściwie na wycieczkę, a do Il Portale mieliśmy wstąpić tylko na lunch. Niestety okazało się, że o 13:30 już zamykali, bo mały ruch (Włochy!) na na wycieczkę w góry przy 33C było kapkę za gorąco.
Powarlaliśmy się więc na trawie, pozazdrościliśmy kąpiącym, podziwialiśmy zapierające dech widoki na jezioro,
a na wieczór zaszliśmy do Il Portale ;) Wybraliśmy miejsca na zewnątrz by podziwiać promenadę i zachód słońca nad jeziorem (wnętrze jest bardziej eleganckie, ale klimatyzacja była nieprzyjaźnie zimna).
Ale najważniejsze nastąpiło za chwilę, zamówiliśmy przystawkę, primi i główne, ja kieliszek Gavi i czekamy. Wtedy na stół wjeżdża pieczywo: chleb jęczmienny, pszenno-kukurydziany i oczywiście pszenne bułeczki, pyszna oliwa. A zaraz potem pierwsze czekadełko - sushi z rybą jeziorną (lekko słodkawe mięso), ogórkiem i avocado, niby takie zwykłe, ale rybka nadaje mu wyjątkowego uroku
Temperatura spada i w końcu nie smażę się w długich spodniach na przynoszą chłodnik z surowych pomidorów (też extra):
Kolejny kieliszek Gavi, więc czekanie nam się nie dłuży, szczególnie że smak przystawek wart jest każdego czekania
To są małe dzieła sztuki - panierowane ostrygi (w środku nie ścięte i delikatnie morskie) i krewetki na puree z fioletowych ziemniaków - to u Agi, a u mnie przegrzebki na trzy sposoby na plasterku foie gras i musie porowo-ziemniaczym. Przegrzebki idealne, lekko ścięte i wspaniale poddają się zębom, foie gras to tylko skromny dodatek.
Celebrujemy.
Primi piati - u mnie tagliatelle z ragout z ośmiornicy, u Agi riavioli z camembertem z mleka bawolego. Moje tagliatelle niezwykle cienkie i delikatne, niestety nieco zbyt rozgotowane (jedyne nie do końca udane danie).
Dobrze, że zamówiłem do nich kieliszek Grignolino - lekkie, dojrzałe czerwone wino, muszę przyznać, że to moje nowe odkrycie na mapie win świata.
Agi riavioli było moim zdaniem bardziej interesujące, z lekko sprężystym serem w środku do tego małe ośmiorniczki i szparagi. Pyszne.
No a na koniec malutkie główne dania (Adze i tak nie starczyło na nie miejsca i musiałem zjeść połowę :))
Ona miała rybę jeziorną (jak dla mnie nieco zbyt wysmażoną, ale Aga woli taką) z pastą krewetkową (ja bym ją pominął) puree z groszku - świetny kontrapunkt - i plasterkami ziemniaka.
A moja ryba - Cobia - to coś zupełnie nowego, dostałem porcję krojonego w kostkę sashimi - wprost rewelacyjne z "brulee" waniliowym oraz kawałek ryby pieczonej - tu zrobiona idealnie, z musem paprykowym. Całość niezapomniana.
To była uczta na miarę michelinowskiej gwiazdki.
Jedynie na co mogę narzekać to potwornie długie oczekiwanie na zapłatę, szczególnie że Aga już była bardzo zmęczona a czekało ją jeszcze półtoragodzinne prowadzenie do domu. Bidula.
Aaa- kawę to wypiłem w barze przy parkingu za 1 Eur ;) szkoda mi bylo 12 Eur na "kawę z dodatkami" - na pewno nie byloby warto, bo w barze oczywiście była super.
Co? Il Portale
I jak? Znakomite
Co szczególnie? Specjalnością są dania rybne
Za ile? Drogo, w końcu to 1* Michelin (180 Eur z winem)
Do Pallanzzy wybraliśmy się właściwie na wycieczkę, a do Il Portale mieliśmy wstąpić tylko na lunch. Niestety okazało się, że o 13:30 już zamykali, bo mały ruch (Włochy!) na na wycieczkę w góry przy 33C było kapkę za gorąco.
Powarlaliśmy się więc na trawie, pozazdrościliśmy kąpiącym, podziwialiśmy zapierające dech widoki na jezioro,
a na wieczór zaszliśmy do Il Portale ;) Wybraliśmy miejsca na zewnątrz by podziwiać promenadę i zachód słońca nad jeziorem (wnętrze jest bardziej eleganckie, ale klimatyzacja była nieprzyjaźnie zimna).
Ale najważniejsze nastąpiło za chwilę, zamówiliśmy przystawkę, primi i główne, ja kieliszek Gavi i czekamy. Wtedy na stół wjeżdża pieczywo: chleb jęczmienny, pszenno-kukurydziany i oczywiście pszenne bułeczki, pyszna oliwa. A zaraz potem pierwsze czekadełko - sushi z rybą jeziorną (lekko słodkawe mięso), ogórkiem i avocado, niby takie zwykłe, ale rybka nadaje mu wyjątkowego uroku
Temperatura spada i w końcu nie smażę się w długich spodniach na przynoszą chłodnik z surowych pomidorów (też extra):
Kolejny kieliszek Gavi, więc czekanie nam się nie dłuży, szczególnie że smak przystawek wart jest każdego czekania
To są małe dzieła sztuki - panierowane ostrygi (w środku nie ścięte i delikatnie morskie) i krewetki na puree z fioletowych ziemniaków - to u Agi, a u mnie przegrzebki na trzy sposoby na plasterku foie gras i musie porowo-ziemniaczym. Przegrzebki idealne, lekko ścięte i wspaniale poddają się zębom, foie gras to tylko skromny dodatek.
Celebrujemy.
Primi piati - u mnie tagliatelle z ragout z ośmiornicy, u Agi riavioli z camembertem z mleka bawolego. Moje tagliatelle niezwykle cienkie i delikatne, niestety nieco zbyt rozgotowane (jedyne nie do końca udane danie).
Dobrze, że zamówiłem do nich kieliszek Grignolino - lekkie, dojrzałe czerwone wino, muszę przyznać, że to moje nowe odkrycie na mapie win świata.
Agi riavioli było moim zdaniem bardziej interesujące, z lekko sprężystym serem w środku do tego małe ośmiorniczki i szparagi. Pyszne.
No a na koniec malutkie główne dania (Adze i tak nie starczyło na nie miejsca i musiałem zjeść połowę :))
Ona miała rybę jeziorną (jak dla mnie nieco zbyt wysmażoną, ale Aga woli taką) z pastą krewetkową (ja bym ją pominął) puree z groszku - świetny kontrapunkt - i plasterkami ziemniaka.
A moja ryba - Cobia - to coś zupełnie nowego, dostałem porcję krojonego w kostkę sashimi - wprost rewelacyjne z "brulee" waniliowym oraz kawałek ryby pieczonej - tu zrobiona idealnie, z musem paprykowym. Całość niezapomniana.
To była uczta na miarę michelinowskiej gwiazdki.
Jedynie na co mogę narzekać to potwornie długie oczekiwanie na zapłatę, szczególnie że Aga już była bardzo zmęczona a czekało ją jeszcze półtoragodzinne prowadzenie do domu. Bidula.
Aaa- kawę to wypiłem w barze przy parkingu za 1 Eur ;) szkoda mi bylo 12 Eur na "kawę z dodatkami" - na pewno nie byloby warto, bo w barze oczywiście była super.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz