Restauracja Royal China, DIFC Dubaj - wrzesień 2013
Gdzie? - Dubaj, Dubaj International Financial Center
Co? - Restauracja Royal China
I jak? - Świetna
Cena? - Ok 250Dhm za osobę
Co polecam? Zupa wonton, seabass na parze
Na dobrą chińską kuchnię ochotę miałem od dawna. Ale niełatwo znaleźć. Royal China - oddział znanej londyńskiej restauracji kantońskiej był ciekawą opcją.
Knajpę znalazłem ze sporym trudem krążąc po taras przy Emirates Towers (swoją drogą niezły widok):
Wystrój iście królewski, nieco przesadzony:
Ale za to jedzenie pierwsza klasa. Zacznę od fantastycznej herbaty ulung (ooloong) która była dobrą alternatywą wobec wina i w połowie ceny jednego kieliszka
Parzona zgodnie z regułami sztuki w małym glinianym dzbaneczku, przelewana wrzątkiem (pierwszy wylany) a potem natychmiast zlewana do szklanego dzbanka. Tak wypiłem z 6-7 zalań, wszystkie aromatyczne, delikatne, lekko brzoskwiniowe.
Z dań rozpocząłem od zupy z krewetkowymi won-ton - dość ostra, super, chrupkie pak-choi, jedna z ciekawszych won-ton jakie jadłem.
Na przystawkę kalmary smażone z chili
zamówiłem też do nich brokuły liściaste z imbirem, ale te podano dopiero do seabassa, a szkoda bo imbirowa wyraźność bokułów przełamałaby pewną monotonię kalmarów.
Sam seabass idealnie nadaje się do zrobienia na parze i podają go ze słodkim sosem sojowym, polecam.
Ucztowałem ponad 2 godziny i dawno nie byłem tak przyjemnie i lekko najedzony :)
Gdzie? - Dubaj, Dubaj International Financial Center
Co? - Restauracja Royal China
I jak? - Świetna
Cena? - Ok 250Dhm za osobę
Co polecam? Zupa wonton, seabass na parze
Na dobrą chińską kuchnię ochotę miałem od dawna. Ale niełatwo znaleźć. Royal China - oddział znanej londyńskiej restauracji kantońskiej był ciekawą opcją.
Knajpę znalazłem ze sporym trudem krążąc po taras przy Emirates Towers (swoją drogą niezły widok):
Wystrój iście królewski, nieco przesadzony:
Ale za to jedzenie pierwsza klasa. Zacznę od fantastycznej herbaty ulung (ooloong) która była dobrą alternatywą wobec wina i w połowie ceny jednego kieliszka
Parzona zgodnie z regułami sztuki w małym glinianym dzbaneczku, przelewana wrzątkiem (pierwszy wylany) a potem natychmiast zlewana do szklanego dzbanka. Tak wypiłem z 6-7 zalań, wszystkie aromatyczne, delikatne, lekko brzoskwiniowe.
Z dań rozpocząłem od zupy z krewetkowymi won-ton - dość ostra, super, chrupkie pak-choi, jedna z ciekawszych won-ton jakie jadłem.
Na przystawkę kalmary smażone z chili
zamówiłem też do nich brokuły liściaste z imbirem, ale te podano dopiero do seabassa, a szkoda bo imbirowa wyraźność bokułów przełamałaby pewną monotonię kalmarów.
Sam seabass idealnie nadaje się do zrobienia na parze i podają go ze słodkim sosem sojowym, polecam.
Ucztowałem ponad 2 godziny i dawno nie byłem tak przyjemnie i lekko najedzony :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz