Czego unikać? - lipiec 2014
Właściwie to odpowiedź prosta - Starego (i Nowego) Miasta - tłumy, wysokie ceny, jakość mierna. Wczoraj pomiędzy pokazami akrobatów ulicznych (festiwal Streetart niestety dobiega końca) a wspaniałym pokazem fontann pod skarpą szukaliśmy czegoś do jedzenia. Córka miała ochotę na lasagnę, a ja byłem gotów przyjąć dowolną włoszczyznę. Wszędzie było peło i przeważa "kuchnia polska i pierogi" ale znaleźliśmy zapchany taras Nonna Rita.
Gdzie? Warszawa, Freta
Co? Nonna Rita
I jak? Średnie
Co szczególnie? Pasty i tak lepsze od pizzy
Za ile? Na dwoje z z napojami 90zł
W środku nie dało się usiąść bo nie ma klimy a żar i zaduch od kuchni bije więc poczekaliśmy 15min aż zwolni się miejce. Widać było, że kuchnia ledwo się wyrabia z obsługą raptem 25 osób. Ale wyglądało apetycznie.
Ja skusiłem się na vognole, córka oczywiście pizza margherita. Wyprosiliśmy jako czekadło pieczywo i oliwę - zresztą bardzo dobre. Sok wyciskany się skończył, pepsi też :)
Doczekaliśmy się potraw - w sumie 25min, i pizza porażką. Grubo pasty pomidorowej, a ciasto niby cienkie, ale tektura. No sztuki robienia pizzy to tu nie opanowali. Moja pasta o cień lepsza - w sumie vognole i sos na bazie oliwy - szkoda, że bez białego wina. Japońskie (take sobe).
Na razie nie mam koncepcji co jeść w tym rejonie - nudny Zapiecek z jego pierogami wydaje się najbezpieczniejszy.
Właściwie to odpowiedź prosta - Starego (i Nowego) Miasta - tłumy, wysokie ceny, jakość mierna. Wczoraj pomiędzy pokazami akrobatów ulicznych (festiwal Streetart niestety dobiega końca) a wspaniałym pokazem fontann pod skarpą szukaliśmy czegoś do jedzenia. Córka miała ochotę na lasagnę, a ja byłem gotów przyjąć dowolną włoszczyznę. Wszędzie było peło i przeważa "kuchnia polska i pierogi" ale znaleźliśmy zapchany taras Nonna Rita.
Gdzie? Warszawa, Freta
Co? Nonna Rita
I jak? Średnie
Co szczególnie? Pasty i tak lepsze od pizzy
Za ile? Na dwoje z z napojami 90zł
W środku nie dało się usiąść bo nie ma klimy a żar i zaduch od kuchni bije więc poczekaliśmy 15min aż zwolni się miejce. Widać było, że kuchnia ledwo się wyrabia z obsługą raptem 25 osób. Ale wyglądało apetycznie.
Ja skusiłem się na vognole, córka oczywiście pizza margherita. Wyprosiliśmy jako czekadło pieczywo i oliwę - zresztą bardzo dobre. Sok wyciskany się skończył, pepsi też :)
Doczekaliśmy się potraw - w sumie 25min, i pizza porażką. Grubo pasty pomidorowej, a ciasto niby cienkie, ale tektura. No sztuki robienia pizzy to tu nie opanowali. Moja pasta o cień lepsza - w sumie vognole i sos na bazie oliwy - szkoda, że bez białego wina. Japońskie (take sobe).
Na razie nie mam koncepcji co jeść w tym rejonie - nudny Zapiecek z jego pierogami wydaje się najbezpieczniejszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz