Burgerownia - Krasińskiego 24
W pawilonach na rogu Sadów Żoliborskich i Krasińskiego jest jedno skrajne miejsce. Ma ono chyba złą aurę. Co tam się nie otworzy zaraz się zwija. Z półtora roku temu otworzył się sklep z pieczywem Putki. Mimo, że pieczywo dobre i miał też garmażerkę w małym ale fajnym wyborze nie zagrzał miejsca. Potem nastał Kebab. Raz skorzystałem, bolał mnie po nim brzuch, więc i nie rozpaczałem gdy zniknął. Choć Adze było szkoda - jej jakoś nie szkodził
A ostatni miesiąc trwały przygotowania do otwarcia hamburgerowni, przyciągając uwagę przesiadujących na murku pijaczków (ale obok kultowego Burger Baru też ich nie brakuje).
Stoły z palet i całkiem fajne wnętrze. Młodzi ludzie. Już chcieliśmy spróbować ponad tydzień temu, jednak są czynni tylko do 20 więc spóźniliśmy się 10 minut. Ale nie daliśmy za wygraną i w zeszłym tygodniu się udało.
W menu prosto - classic za 17zł, cheeseburger za 19zł, kozi za 23zł. Fryty 5zł. Aga wzięła cheese i fryty, ja będąc na diecie kozi (zachęcili mnie warzywami co ma je w środku) z dodatkowym burgerem.
No i proszę państwa - jeśli chodzi o kozi to chapeau bas. Znakomity. Potwierdziło się to jak wzięliśmy wczoraj wieczorem - był równie znakomity. Burger raczej z tych płastszych, ale większych, mięso nie pieprzne, ale wyraźnie mięsne, do tego rukola, podsmażone kawałki papryki, karmelizowana cebulka, świetny sos pomidorowy i cudownie rozpływający się ser kozi.
Zamiast tradycyjnej buły - jakby chlebek arabski (ale nie supermarketowa pita, o nie), nie mogłem się oprzeć zjedzeniu przypieczonej góry, mimo mojej diety.
Jak za 23 zł to jak mawiają anglicy steal. Można się najeść i jak smacznie. Mam nadzieję, że Burgerownia przełamie złe fatum tego narożnika. Zapraszam na Żoliborz.
W pawilonach na rogu Sadów Żoliborskich i Krasińskiego jest jedno skrajne miejsce. Ma ono chyba złą aurę. Co tam się nie otworzy zaraz się zwija. Z półtora roku temu otworzył się sklep z pieczywem Putki. Mimo, że pieczywo dobre i miał też garmażerkę w małym ale fajnym wyborze nie zagrzał miejsca. Potem nastał Kebab. Raz skorzystałem, bolał mnie po nim brzuch, więc i nie rozpaczałem gdy zniknął. Choć Adze było szkoda - jej jakoś nie szkodził
A ostatni miesiąc trwały przygotowania do otwarcia hamburgerowni, przyciągając uwagę przesiadujących na murku pijaczków (ale obok kultowego Burger Baru też ich nie brakuje).
Stoły z palet i całkiem fajne wnętrze. Młodzi ludzie. Już chcieliśmy spróbować ponad tydzień temu, jednak są czynni tylko do 20 więc spóźniliśmy się 10 minut. Ale nie daliśmy za wygraną i w zeszłym tygodniu się udało.
W menu prosto - classic za 17zł, cheeseburger za 19zł, kozi za 23zł. Fryty 5zł. Aga wzięła cheese i fryty, ja będąc na diecie kozi (zachęcili mnie warzywami co ma je w środku) z dodatkowym burgerem.
No i proszę państwa - jeśli chodzi o kozi to chapeau bas. Znakomity. Potwierdziło się to jak wzięliśmy wczoraj wieczorem - był równie znakomity. Burger raczej z tych płastszych, ale większych, mięso nie pieprzne, ale wyraźnie mięsne, do tego rukola, podsmażone kawałki papryki, karmelizowana cebulka, świetny sos pomidorowy i cudownie rozpływający się ser kozi.
Zamiast tradycyjnej buły - jakby chlebek arabski (ale nie supermarketowa pita, o nie), nie mogłem się oprzeć zjedzeniu przypieczonej góry, mimo mojej diety.
Jak za 23 zł to jak mawiają anglicy steal. Można się najeść i jak smacznie. Mam nadzieję, że Burgerownia przełamie złe fatum tego narożnika. Zapraszam na Żoliborz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz