Do Mantów przy Chłodnej, a właściwie to już Elektoralna, trafiłem przypadkiem wracając głodny i zły po porażce w Mali Wietnamie
Gdzie? Manty, Elektoralna 24 (po stronie przeciwnej niż Hala)
Co? Manty z wołowiną, plov
Za ile? Manty za 12,50, plov 17 od 15zł pieczątki na Kekmeke
Jak? 7/10, a właściwie za jakość/cena należy im się 8/10
Miejsce o prostym wystroju, nawiązującym do czajhony - czyli uzbeckiej herbaciarni. Nie jest to restauracja, ale raczej jak mawiano za komuny "bar szybkiej obsługi w stylu regionalnym". I to nie jest zarzut, ale zaleta :) szybko, sprawnie, smacznie, tanio.
Tak - smacznie - jedzenie w Mantach jest super - potrawy naprawdę przypominają mi smak Taszkientu. Manty z mięsem cebulowe (wolałbym baranie a nie wołowe, ale to rozumiem ukłon w stronę polskich preferencji smakowych), pieprzne, mięsne, pachnące środkową Azją. Jakby tak jeszcze do środka kolendry to chyba bym tam się zaczął stołować. Szczególnie że pięć sztuk to całkiem solidny posiłek.
(Mają też manty z warzywami i ze szpinakiem i serem)
Ale łzy wzruszenia do oczu napłynęły mi przy płowie (plov). Płow to danie będące esencją czajhony - ma być sycące, smakować nieźle i azjatycko. I taki jest płow w Mantach - jeśli chodzi o autentyczność smaku, to jak dla mnie ostatni taki jadłem 25 lat temu w Samarkandzie ;) To nie jest płow świąteczny - codzienny, zwykły, dobry. Duży plus za surówkę z podmarynowanej marchewki (no cebula byłaby bardziej autentyczna, ale gorsza dla wątroby), świetnie przełamuje dość ciężki smak (płow to danie ludowe - ciężkie ma być!).
Tak, oczywiście chętnie posypałbym go sobie ziarnami granatu, tak kawałki mięsa mogłyby być większe - ale wtedy to już nie czajhona, ale restauracja - no i nie za 17zł.
Zacząłem zbierać pieczątki Kekmeke i na pewno wrócę.
A - jedyny minus - nie bierzcie chlebka uzbeckiego - z prawdziwą lepioszką nie ma nic wspólnego, raczej polska drożdżowa bułka. Jak rozumiem nie mają pieca więc autentycznych nie da się zrobić...
Gdzie? Manty, Elektoralna 24 (po stronie przeciwnej niż Hala)
Co? Manty z wołowiną, plov
Za ile? Manty za 12,50, plov 17 od 15zł pieczątki na Kekmeke
Jak? 7/10, a właściwie za jakość/cena należy im się 8/10
Miejsce o prostym wystroju, nawiązującym do czajhony - czyli uzbeckiej herbaciarni. Nie jest to restauracja, ale raczej jak mawiano za komuny "bar szybkiej obsługi w stylu regionalnym". I to nie jest zarzut, ale zaleta :) szybko, sprawnie, smacznie, tanio.
Tak - smacznie - jedzenie w Mantach jest super - potrawy naprawdę przypominają mi smak Taszkientu. Manty z mięsem cebulowe (wolałbym baranie a nie wołowe, ale to rozumiem ukłon w stronę polskich preferencji smakowych), pieprzne, mięsne, pachnące środkową Azją. Jakby tak jeszcze do środka kolendry to chyba bym tam się zaczął stołować. Szczególnie że pięć sztuk to całkiem solidny posiłek.
(Mają też manty z warzywami i ze szpinakiem i serem)
Ale łzy wzruszenia do oczu napłynęły mi przy płowie (plov). Płow to danie będące esencją czajhony - ma być sycące, smakować nieźle i azjatycko. I taki jest płow w Mantach - jeśli chodzi o autentyczność smaku, to jak dla mnie ostatni taki jadłem 25 lat temu w Samarkandzie ;) To nie jest płow świąteczny - codzienny, zwykły, dobry. Duży plus za surówkę z podmarynowanej marchewki (no cebula byłaby bardziej autentyczna, ale gorsza dla wątroby), świetnie przełamuje dość ciężki smak (płow to danie ludowe - ciężkie ma być!).
Tak, oczywiście chętnie posypałbym go sobie ziarnami granatu, tak kawałki mięsa mogłyby być większe - ale wtedy to już nie czajhona, ale restauracja - no i nie za 17zł.
Zacząłem zbierać pieczątki Kekmeke i na pewno wrócę.
A - jedyny minus - nie bierzcie chlebka uzbeckiego - z prawdziwą lepioszką nie ma nic wspólnego, raczej polska drożdżowa bułka. Jak rozumiem nie mają pieca więc autentycznych nie da się zrobić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz