piątek, 19 grudnia 2014

Powrót do Krakowa - spieszcie się

Przeżycie kulinarne, którego ominąć nie można - Kraków, grudzień 2014

Nie wiem jak długo to cudowne miejsce będzie działać, więc spieszcie się odwiedzić:

Gdzie? Kraków, Krupnicza 9/1
Co? Ramen Girl Yellow Dog
I jak? Niesamowite
Co szczególnie? Każde danie jest niezwykłe, ale chyba jednak Black Ramen w pamięć zapadło najgłębiej
Za ile? 160zł na dwójkę z zieloną herbatą

Widziałem to miejsce przez wielkie okna z ulicy, acetyczny wystrój w zestawieniu z krzykliwym muralem w środku przyciągał wzrok



Ale przecież do restauracji, która serwuje eksperymentalną kuchnię japońską. Naprawdę. W Krakowie, i jak przyzna każdy, kto miał do czynienia z kaiseki - za niewygórowane pieniądze. Oczywiście Ramen Girl to nie kaiseki ale kuchnia najwyższych lotów.

Zacznijmy od ramen

Black Ramen to wrażenie wstrząsajace dla kubeczków smakowych, wziąłem małą porcję (całkiem sporą) ale na pewno duża jest jeszcze lepsza - bo dostaje się więcej tej niebiańskiej zupy. Połącznie smaków i tekstur trudne do opisania - intensywny, lekko pikantny wywar, chrupki boczek, słodkie włókna wieprzowiny, chrupkie ziarna soi, fliskowaty makaron, cienkie plastry rzodkwi daikon. Razem rozkosz dla podniebienia. Niezapomniane.

Wontony mojej żony były dobre, a wywar z tych delikatniejszych na bazie miso - też bardzo w moim stylu (te zupę jadł też dwulatek [na spółę z mamą] przy stoliku obok).


A potem nastąpiła seria trzech dań - u mnie omnivore - czyli w kierunku mięsnym, a żony warzywnych.

Drobne klejnociki:
Rozpadające się mieciutkie, policzki wołowe na słodko z chrupkim jarmużem
Pokryta płatem owocowego żelu kaczka z kosteczką pomarańczy, genialnymi marynowanymi burakami - krojonymi cienko jak liść, kapusta no i oczywiście daikonem. Niby nie miałem ochoty na kaczkę a nie mogłem się oderwać:

A ostatni z mięs - wolno upieczony boczek z płatem kapusty i rzodkwią (do tego boczku wrócę w kolejnym wpisie)
Warzywa też niezwykłe, może najmniej udane uszaki (czarne grzyby):
ale za to zwykłe boczniaki - niezwykłe - szczególnie z delikatną rzodkwią i cebulką
I to juz był calkowity koniec - bulwy - znany nam burak kwaszony, żółty burak, topinambur i rzodkiew podane z kremem wasabi. Potem na pewno nie odczuwasz głodu

Ja już kombinuję jak wrócić tam w ten weekend. A czytelnikom radzę jak najprędzej udać się do Ramen Girl, bo jakoś nie wierzę, by lokal ten przetrwał długo serwując tak proste, lecz jednocześnie wyrafinowane jedzenie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz