czwartek, 13 lutego 2014

Cuda z bazaru

Najlepiej  najfajniej w Wietnami można zjeść na bazarze. Szczególnie w Sajgonie bazary są nie tylko miejscem zakupów, ale i na śniadanie czy wczesny obiad (po południu się zwijają).

Zacznijmy od porannego spaceru wzdłuż Ong Lanh w Sajgonie - motocykliści zwalaniają przy chodniku, wyciągaja rękę i w ich garści ląduje albo bagietka z wypełnieniem mięsno-warzywno-ziołowym, np pieczony boczek z chrupką skórką, za 14,000D (2zł) albo woreczki z zupą za 25,000D. Zupę sprzedaje się na wynos - torebka z zupą i mięsem, druga z makaronem ryżowym i trzecia z ziołami. I jazda do pracy.

Potem skręcam obok straganów z ryżem - brązowy eko, żółty niełuskany i mnóstwo odmian białego w cenie od 6,000 za broken rice do 20,000 za jakieś odpalone gatunki, do wyboru - do ceny.  Za zakrętem zaczyna się bazar warzywno-spożywczy, na przykład suszone ryby:
Albo i świeże:
i węgorzyki wiją się radośnie:
Od tego patrzenia zgłodniałem i na szczęście znalazłem miejsce z Bun Mam - zupą z delty Mekongu,  z mięsem, owocami morza, lekko pikantnym rosołem, makaronem ryżowym i oczywiście mnóstwem zieleniny.  Jedna z lepszych jakie jadłem w Wietnamie.

Zupy na bazarze, zawsze dawały mi dużo radości - nawet taka prościutka zupa z fish cake na bazarze w Con Dao - bardzo fajne miejsce
Albo na turystycznym bazarze Ben Thanh gdzie jadłem zupę z krabami, wieprzowiną i grubym, śliskim makaronem
A Aga makaron z krewetkami - dwa razy drożej niż na innych bazarach, ale ciągle koło 70,000D.
Pyszności - już za nimi tęsknię!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz